Ważny przekaz polskiego paralimpijczyka. „Żeby choć jedna osoba wstała z łóżka”
Niedawno zakończyły się igrzyska paralimpijskie w Paryżu, z których Polacy przywieźli 23 medale. Szerokim echem odbił się wyczyn Łukasza Mamczarza, który brał udział w skoku wzwyż. Jak zrelacjonował Michał Pol – biało-czerwony po raz kolejny musiał startować w kategorii łączonej z zawodnikami również po amputacji, ale skaczących na protezie. „Łukasz nie jest w stanie, bo amputacja była zbyt wysoka” – napisał.
Poruszająca historia polskiego paralimpijczyka
Nasz reprezentant uzyskał wysokość 1,77, co dało mu siódme miejsce na IO. Jednak jak podkreśla Michał Pol – w swojej kategorii zdobyłby złoto. Film z jego skokiem stał się viralem i obejrzało go kilka milionów osób.
Po igrzyskach paralimpijskich Łukasz Mamczarz opublikował poruszający wpis, w którym opowiedział swoją historię. „Rok 2009 dokładnie 13 lipca, tragedia dla mnie, tragedia dla rodziny i bliskich, wypadek, który odmienił moje życie. Czy było łatwo ? Czy się załamałem, czy się poddałem? Powiem krótko.NIGDY. Pierwsza proteza, pierwsze kroki, walka, by wstać i iść do przodu” – czytamy.
„Rok 2022 przyznawane są stypendia specjalne, by przygotować się do zawodów, czy je dostałem, będąc nadal w czołówce światowej ? Nie. Usłyszałem, że nie dostanę pieniędzy na przygotowania, bo jestem zawodnikiem NIEPERSPEKTYWICZNYM. Czy się poddałem ? Ja ? W życiu! Znalazłem lepszą pracę, trenowałem praktycznie codziennie, w międzyczasie wdarło mi się w moje ostatnie ścięgno Achillesa zapalenie, ból był przeogromny, codzienne wstawanie i przejście kilku metrów było jednym wielkim bólem, mój start na Mistrzostwach Świata w Paryżu stał pod wielkim znakiem zapytania, ale jak mówiłem wiara i determinacja czynią cuda, i stało się, medal i uzyskanie kwalifikacji na moje 4 Igrzyska” – wyznał.
„Przez całą moją karierę będąc medalistą Paraolimpijskim, medalista mistrzostwa Świata i Europy nie miałem życia usłanego różami, nigdy nie miałem partnera/sponsora, który wspierałby mnie w przygotowaniach, który pomógłby mi w drodze po marzenia, nigdy nie miałem nowego samochodu od sponsora, by dojeżdżać codziennie na treningi, nie mam sponsora, by mieć najnowsze protezy do chodzenia jak i trenowania, nie stać mnie na wygodne mieszkanie na parterze w dodatku ZUS mnie uzdrowił” – opisał.
Taki jest cel polskiego paralimpijczyka
W wywiadzie dla TVP Sport opowiedział więcej nt. swojej historii i „uzdrowieniu przez ZUS. – Co roku, począwszy od 2009, stawiałem się na komisjach zusowskich. W 2013 to ZUS wygrał. Ilość przychodzących dokumentów i odwołań była tak wielka, że po prostu odechciewało się walczyć. Poddałem się. Stwierdziłem, że dla 500 złotych nie będę jeździć po komisjach i przede wszystkim błagał. Ja taki nie jestem, żeby kogoś błagać o pieniądze. Staram się natomiast pomagać innym osobom z podobnymi problemami. Prowadzę dwie strony internetowe, gdzie uczę ludzi, którzy stracili nogę, jak stawiać pierwsze kroki. Robię to charytatywnie – zdradził.
– Jestem świadomy tego, co wydarzyło się 15 lat temu. Nic nie dzieje się przypadkiem. Dokładnie tamtego dnia o tamtej godzinie miał mi wyjechać na drogę tamten samochód. Musiałem to zaakceptować. To wszystko co robię, może przełożyć się na coś naprawdę dobrego. Chciałbym wykorzystać swoje pięć minut, żeby choć jedna osoba wstała z łóżka. Dla mnie będzie to wielkim sukcesem – zakończył.